Pandemia sprawiła, że „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją” – 50 twarzy Julii Wieniawy

tymek1

Gdyby ktoś mnie spytał rok temu czy spodziewam się przeżyć coś zaskakującego naprawdę przyszłyby mi do głowy różne rzeczy. Pandemia? Jasne! Polska wersja Opowieści Podręcznej? Pewnie! Lider polskiego zespołu znanego na całe Chiny rzuci jakąś głupotą, coś w stylu, że nikt nie zna i nie słucha Kultu? Cóż absurdalne, ale możliwe. Jednak gdyby ktoś mi powiedział, że w 2020 roku polubię Julię Wieniawę, najpewniej padłbym ze śmiechu… i tak jak teraz zapewne się domyślacie wszystkie te rzeczy nastąpiły.

Zacznijmy od tego, że totalnie nie śledzę ścianek, celebryckich potyczek na Instagramie i w ogóle nie interesują mnie seriale emitowane przez TVP, TVN i Polsat. Dobrze wiem, że nie jestem ich targetem jednak nie zamierzam się z tego powodu na nie obrażać. Odkąd wyprowadziłem się z domu rodzinnego praktycznie pomijam oglądanie telewizji w moim harmonogramie dnia, a Julię Wieniawę kojarzę właśnie z irytującą rolą w Rodzince.pl, nagłówków artykułów i przeciętnej w moim subiektywnym odczuciu twórczości muzycznej.

Żyłem tak dokładnie do dnia 13 marca 2020 roku gdy premierę miał ten film…

Bo jak Julia Wieniawa zaczyna grać to wierzcie „W lesie dziś nie zaśnie nikt”.

Pierwotnie miałem ten seans odbyć w kinie, jednak pandemia pokrzyżowała plany i ową produkcję obejrzałem na Netflix. Mamy tu do czynienia z kinem gatunkowym (co w polskiej kinematografii jest rzadkością jeśli nie mówimy o maglowanym na wszystkie sposoby kinie sensacyjnym). Film to slasher czyli podkategoria horroru, których czołowych reprezentantów zna najpewniej każdy z nas, gdyż seryjni mordercy znani z kultowych serii czyhają na każdym rogu popkultury. Mowa tu chociażby o Jasonie z „Piątku 13-tego”, Freediem z „Koszmaru z ulicy wiązów” czy Michaelu Myersie z „Halloween”. Nasza rodzima produkcja jednak nie daje nam nowych wizerunków takich zabójców, dostajemy bowiem bezosobowe kreatury pobudzone z pomocą magicznego meteorytu (cudowny kicz!). Fabuła również nie zaskakuje i przebiega zgodnie z tradycyjnym tokiem historii w najbardziej konwencjonalnym slasherze, obóz na odludziu, młodzież i dużo śmierci w wydaniu gore. Film ten posiada mimo wszystko dużo plusów, dla mnie to przede wszystkim ścieżka dźwiękowa autorstwa Jimka, efekty specjalne oraz fenomenalna obsada zarówno ta bardziej doświadczona jak Piotr Cyrwus, Gabriela Muskała czy Mirosław Zbrojewicz jak i młodzież z Michałem Lupą i wspomnianą wcześniej Julią Wieniawą. Właśnie po tej produkcji rozpoczęła się intensywna metamorfoza mojej „relacji” z tą aktorką.

tymek 2

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dlaczego więc „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją”?

Chociaż pytanie postawione w nagłówku brzmi mocno pesymistycznie nie ma związku z tym, że absolutnie każdego mojego znajomego położył zły wirus jednak zadanie go jest dosyć zasadne jeśli mowa o poprawie mojego myślenia w przypadku wielokrotnie wspomnianej w tym tekście młodej aktorki. Film, którego tytuł przytoczyłem w powyższym pytaniu jest wyjątkowy. Znów mamy do czynienia z kinem gatunkowym, tym razem to czarna komedia. Fabuła opowiada o imprezie sylwestrowej grupy młodych ludzi, która zmierza w kierunku wielkiego dramatu zaś kończy się sceną w iście Tarantinowskim stylu. Mamy tu dosłownie wszystko czego można oczekiwać po produkcji skierowanej do młodzieży: piękną oprawę audio-wizualną, błyskotliwy scenariusz, humor czarny jak kot, który towarzyszy mi teraz na kanapie (poniżej zdjęcie) przy pisaniu tego recenzjofelietonu oraz co oczywiste seks i karykaturalnie oraz groteskowo ukazaną przemoc. Mi film przypadł do gustu na tyle, że w bardzo krótkim czasie obejrzałem go 2 razy i wam również to polecam (no, może chociaż raz, niekoniecznie od razu dwa).tymek 3

Julia Wieniawa wyszła z twarzą…

…i tym właśnie niesamowicie u mnie zaplusowała. Zrobiła niesamowicie wielką przysługę kinu gatunkowemu za co ja jako rasowy kinoman jestem jej niezwykle wdzięczny, bo to naprawdę rzadka postawa by popularna buzia wyrwała się z komfortowej sceny do bólu nudnych rom-komów i zaczęła swoim wizerunkiem promować filmy tak absurdalnie wyjątkowe i wyraziste. Ja do was czytelników mam natomiast pewien apel…

PROSZĘ OGLĄDAJCIE KINO GATUNKOWE I PARAFRAZUJĄC TEKST PEWNEGO BARDA, GROSZA DAJCIE DZIWNYM FILMOM, bo żebyśmy dostawali różne kino reżyserzy, scenarzyści i producenci muszą widzieć sens w próbowaniu oraz ich wydawaniu.

Tymoteusz Łysiak

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Artykuły. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *